piątek, 28 marca 2014

Jesteś tym, co jesz- ostatnia prosta !

Został ostatni tydzień oczyszczania! Wszystkim, którzy trwają w nim ze
mną gratuluję :-). Po trzech tygodniach czuję się rewelacyjnie. Jestem
bardzo spokojna, trudno mnie wyprowadzić z równowagi. Jestem znów
szczęśliwa! Od wielu lat nie czułam się na przedwiośniu tak pełna
energii i wypoczęta. Dla mnie przesilenie wiosenne zawsze znamionowało
okrutne zmęczenie, totalny brak sił i ogólną niemoc. A jednak jest
możliwe, by samą dietą zmienić swoje życie! To nieprawdopodobne, jak
ogromny wpływ na nas ma to, co jemy. A najlepsze jest to, że bardzo
polubiliśmy taki sposób odżywiania. Jemy dużo białka roślinnego (
soczewicy, cieciorki, fasoli), nie mam w domu białej mąki przennej, mało
solę potrawy dla całej rodziny. Stosuję za to dużo ziół świeżych i
suszonych. A mnóstwo warzyw było u nas zawsze. Na pewno po detoksie
wrócę do ukochanej kawy, ale w mniejszych ilościach niż przedtem. I
będę jadła mięso, normalnie, bo nie ma to jak pyszny krwisty kawał
dobrego mięcha!! Ale będzie to nadal mięcho najzdrowsze: dziczyzna,
królik (byle nie krwisty- bleee!!!!), kurczak ze wsi ( też wypieczony). 
Dziś podam, co można jeść w ostatnim tygodniu oczyszczania organizmu. I
takie składniki powinny stanowić nasze główne pożywienie przez całe
życie. To nauka zdrowego odżywiania. Mało w nim kalorii i tłuszczy
nasyconych, tych niezdrowych. Bardzo dużo za to witamin i związków
mineralnych. Na takiej diecie nie utyjemy, lecz będziemy silne oraz
skoncentrowane na rodzinie i pracy. I przede wszystkim będziemy miały
jeszcze siły na nasze przyjemności :-). Przeczytałam ostatnio, że już
połowa Europejczyków ma nadwagę, a 20% jest otyłych. Przy takiej
epidemii obżarstwa występuje paradoks, że większość ludności krajów
wysoko rozwiniętych jest niedożywionych. Mają duży deficyt podstawowych
składników pokarmowych. Ludzie jedzą "paszę", która tylko zapycha i
szybko tuczy. Jest w niej dużo chemii i sztuczności, a brak witamin i
minerałów próbujemy nadrobić pochłaniając tony suplementów diety. I
znów chemia. Niestety najnowsze badania amerykańskich naukowców
dowiodły, że prawie wszystkie z nich się nie wchłaniają. Pożeramy
zatem masę tabletkową bez sensu. A obojętna dla naszego organizmu ona
nie jest! Nie przypomina to czegoś? Zachowujemy się tak, jak traktujemy
zwierzęta z masowych chowów. Byle szybko nabrać masy, wtłoczyć chemię
i antybiotyki i jest bosko! Tyle tylko, że te biedne zwierzęta nie mają
innego wyjścia, same za swoją dietę nie odpowiadają. I niestety po
dość krótkim życiu trafią pod nóż. A nasze życie trwa znacznie
dłużej, przynajmniej powinno. Nie bądźmy tucznikami, tylko świadomie
wybierajmy produkty do naszego menu. Wtedy bez suplementów diety, którymi
koncerny farmaceutyczne nas zasypują, będziemy zdrowi, pełni wigoru i
dostarczymy w naturalny sposób organizmowi wszystkiego, czego potrzebuje.

Co jeść powinniśmy w ostatnim tygodniu detoksu oraz przez całe życie?
 
* Owoce i warzywa: wszystkie, świeże i suszone. Do tego kiełki,
przeciery owocowe i warzywne ( bez chemii!!), wodorosty

* białka: wszystkie nasiona roślin strączkowych ( fasole, soczewica,
soja, ciecierzyca), wszystkie ryby, indyk, dziczyzna, kurczak ze wsi,
nasiona i orzechy, tofu, jogurt naturalny, twaróg, mleko odtłuszczone lub
sojowe

*węglowodany: płatki owsiane, brązowy ryż i inne całe ziarna ( kasze),
muesli, makaron z mąki razowej, chleb pełnoziarnisty, chrupki z
brązowego ryżu, chrupkie pieczywo żytnie

* dodatki: oliwa z pierwszego tłoczenia, oleje lniany, orzechowy i inne
wyciskane na zimno, zioła świeże i suszone, czosnek, ocet balsamiczny i
winny, ocet jabłkowy, pieprz, sól morska, miód, musztarda francuska
ziarnista, suszone pomidory, pasta sezamowa, masło orzechowe

* napoje: woda, herbaty ziołowe, rooibos, zielona, świeże soki warzywne
i owocowe, koktajle


Menu powinno być bardzo urozmaicone. Nic nam się wtedy nie znudzi i
wszystkiego dostarczymy organizmowi. I nie ma co mówić, że nie mamy na
to czasu. Każda z nas ma mnóstwo zajęć i kilka etatów ( praca, dom,
dzieci, sprzątanie....itd., itp). Dobra organizacja jest kluczem do
wszystkiego! A warto, bo nagrodą jest wspaniałe samopoczucie i przede
wszystkim zdrowie nasze i naszej rodziny. To my musimy o to zadbać, my tu
rządzimy :-). Jesteśmy osobami mądrymi i świadomymi, nie tucznikami!

Na koniec super przepis na szybki koktajl energetyczny. Dziękuję pani
Ani, Asi i Dagmarze za przepis. Choć przyznać muszę, że gdy pierwszy
raz o nim usłyszałam stwierdziłam, że za żadne skarby rano nie
przełknę czegoś takiego. Ale spróbowałam i okazał się przepyszny!

Koktajl energetyczny: Banan Spora garść umytego świeżego szpinaku ( z dobrego źródła oczywiście) Natka pietruszki ( również dość sporo) Sok z pół cytryny Świeży imbir ( obrany) ok. 3 cm grubości kciuka Ok. 200ml.wody Wszystko zmiksuj w blenderze i gotowe. Wspaniałe szybkie śniadanie. Proporcjami się nie przejmuję, mniej więcej :-). Miłego!!

środa, 19 marca 2014

Detox- tydzień 3

Panuje szał na oczyszczanie organizmu! Moje znajome, osoby z rodziny,
klientki. W nowym Shape jest długi artykuł o wiosennym detoksie i
przepisy na zdrowe dania. Większość rewelacji ( z czego bardzo się
cieszę) już opisywałam. Buraczki, soki, składniki diety oczyszczającej
oraz wszystko, co trzeba wyeliminować. Ale i tak warto poczytać. 

Po drugim tygodniu czuję się cudownie. Energii mam za całą rodzinę. I
to bez kofeinowego dopalacza. Trzeci tydzień jest najważniejszy. Obfituje
w składniki, które są mu najbardziej potrzebne. Powinny pochodzić z
plantacji ekologicznych, ale zdaję sobie sprawę, że w naszym klimacie o
tej porze roku może to być kłopotliwe :-). Przeważają posiłki
surowe.

Możemy jeść:

* Owoce i warzywa: jabłka, banany, grejpfruty, melony, pomarańcze, kiwi,
figi, cytryny, limonki, mango, ananasy, suszone morele, śliwki, sałaty i
inne zielonolistne warzywa, bakłażany, awokado, fasolka szparagowa,
kiełki, buraki, brokuły, marchew, kalafior, seler naciowy, cukinia,
ogórek, grzyby, cebule, papryki, pomidory, wodorosty

* Białka: ciecierzyca, soczewica, soja, fasola ( różne odmiany), tofu,
orzechy, nasiona

* Węglowodany: brązowy ryż, owies, chleb żytni, chrupki z brązowego
ryżu

* napoje, przyprawy i dodatki jak w poprzednich tygodniach.


Planowanie menu:

Śniadanie:
- pół melona i duży banan
- 6 połówek suszonych moreli i pomarańcza
- 4 suszone śliwki i 2 owoce kiwi
- sałatka ze świeżych owoców polana przecierem ze świeżych śliwek
lub moreli. Śliwki drylujemy, dodajemy odrobinę wody oraz miodu i
gotujemy na wolnym ogniu do miękkości. Blendujemy i gotowe
- płatki owsiane ugotowane na wodzie z przecierem z suszonych śliwek (
przepis powyżej), siemieniem lnianym i nasionami słonecznika

Drugie śniadanie i podwieczorek:
- chrupka ryżowa
- jabłko
- przecier z fasoli ( przyrządzony jak hummus- przepis w poście
"Detox-tydzień drugi") z surowymi warzywami
- garść migdałów
- garść nasion dyni

Hummus z warzywami. Zamiast pasty sezamowej dodałam uprażony na suchej patelni sezam. Pycha!!! Lekkie zimne posiłki: - sałatka z trzech rodzajów ugotowanej fasoli : układamy na liściach sałaty po 50 g. trzech rodzajów fasoli, dodajemy pomidorka, cebulę, natkę pietruszki i polewamy lekkim winegretem - sałatka ryżowa : 3 łyżki ugotowanego brązowego ryżu mieszamy z 2 łyżkami ugotowanej fasoli i garścią surowych różyczek brokułów, polewamy winegretem i posypujemy sezamem - sałatka z awokado: dojrzałe awokado obrane i pokrojone na kawałki mieszamy z różnymi ostro smakującymi liśćmi sałaty ( rukola, cykoria, roszponka) i pokrojonym pomidorem. Skrapiamy winegretem i podajemy z żytnim chlebem - garść orzechów laskowych i porcja zupy warzywnej ( pokrojone warzywa np. marchew, seler, pietruszka, pomidory z puszki ugotowane w wodzie z odrobiną oliwy, doprawione świeżymi lub suszonymi ziołami, pieprzem, świeżą papryczką chilli, sokiem cytrynowym) - sałata z owocami : liście rzymskiej sałaty łączymy z posiakanymisuszonymi morelami, pokrojonym bananem, ogórkiem i selerem naciowym. Dodajemy sos sporządzony z trzech jednakowych części: oliwy, oleju sezamowego i soku z pomarańczy. Posypujemy nasionami słonecznika. Można podawać z żytnim chlebem. - chrupka sałatka: paseczki marchwi, cukini, czerwonej papryki i selera naciowego mieszamy z różyczkami brokułu i kiełkami. Przyprawiamy 2 łyżeczkami przecieru z fasoli lub hummusu wymieszanymi z 2 łyżkami winegretu. Podajemy z chrupkami ryżowymi. Lekkie gorące posiłki - porcja hiszpańskiej ciecierzycy : ( składniki dla 2 osób) na oliwie podsmażyć pokrojoną cebulę, roztarty ząbek czosnku i pieprz. Dodać ugotowane 175 g ciecierzycy i 100 g fasoli oraz pokrojoną żółtą paprykę, łyżeczkę kminku, pół łyżeczki oregano, 4 duże pokrojone pomidory lub pomidory z puszki i świeże chilli. Doprowadzić do wrzenia i gotować ok 30 minut, dodając trochę wody lub soku pomidorowego w razie potrzeby. Podawać na gorąco z ryżem albo chlebem żytnim - chińskie danie: 125 g pokrojonego na kawałki twardego tofu podsmażamy w małej ilości oleju sezamowego z paseczkami czerwonej papryki, kapustą pekińską, selerem naciowym i kiełkami, na koniec dodajemy pół łyżeczki pasty sezamowej - risotto: serek tofu podsmażamy na oliwie z pieczarkami, cebulą i 50g nieugotowanego brązowego ryżu. Następnie dodajemy wodę ( tyle, by przykryć ryż) i dusimy na wolnym ogniu. W razie potrzeby dolewamy więcej wody. W razie potrzeby podać z sałatką z pomidorów i bazylii. - casserole ( potrawa do gotowania na małym ogniu): dusimy w garnku 50 g ugotowanej soi, 50 g brązowej soczewicy, posiekaną cebulę, seler naciowy i grzyby z 2 pokrojonymi drobno dojrzałymi pomidorami lub pomidorami z puszki, sokiem pomidorowym i świeżymi ziołami do smaku. - porcja zupy z soczwicy i warzyw ( w poprzednim poście o detoksie o niej pisałam) podana z żytnim chlebem Oczywiście można tworzyć dowolne potrawy z w/w składników. To wydaje się najtrudniejszy tydzień, tylko na roślinkach :-). Szybko minie, tak jak poprzednie. Po ostatnich dwóch tygodniach straciłam całkowicie ochotę na słodkie, a to było moją zmorą przez dietą. Wszystko przez to, że dostarczam sobie najpotrzebniejszych i najlepszej jakości składników. Ale najlepsza jest energia i uczucie ciagłego wypoczęcia!!!! Niebywałe!!!!

Pogoń za młodością


Niedawna dyskusja Natalii i jej koleżanek na FB na temat upływającego
czasu skłoniła mnie do napisania dzisiejszego posta. Przerażające jest
wszechobecne parcie do wiecznej młodości. Zmienianie rysów twarzy
poprzez stosowanie botoksu, wypełniaczy. Nienaturalnie napuchnięte wargi
od kwasu hialuronowego, zniekształcone i wykraczające poza ich naturalną
granicę. Coraz bardziej dostępna chirurgia plastyczna, implanty
policzków, liftingi i przesympatyczny doktor Szczyt w każdej puszce
coca-coli. Niedawno spotkałam dawno nie widzianą znajomą i spytałam: "
Na Boga, od czego takiego uczulenie dostałaś?". Na co biedna ona
speszyła się okrutnie, ponieważ to nie pszczoły ją pożądliły, tylko
ostrzyknęła sobie kwasem usta, które teraz sięgają niemalże pod sam
nos, a dolna wara wisi jak u Sylwka Stallone! Jestem z kosmetyką i
estetyką związana od dawna i pojąć nie mogę, dlaczego one to robią.
Po co, na co i za jakie grzechy tak się oszpecać? Jedna Minge na tym
świecie wystarczy :-) ! Albo aktorki, dla których niestety wieczna
młodość jest ważniejsza niż kunszt własnego zawodu. Takie np. Nicole
Kidman lub Meg Ryan. Obie panie będąc w kiepskim okresie życia, po
rozstaniach z mężami, zafundowały sobie odmładzanie. Trudno
powiedzieć, czy korzystne. Kidman zdobyła oskara w za film "Godziny", o
którym złośliwcy mówią, że ze sztucznym nosem wyglądała w nim dużo
bardziej naturalnie niż teraz. Niestety obie panie ( i wiele innych
aktorów i aktorek) będą zapewne do końca życia grać w mniejszych lub
większych szmirach, gdyż do wielkiego aktorstwa potrzebna jest mimika i
prawdziwa, realna twarz. Plastikowe lalki tego nie zastąpią, nigdy nie
zagrają przekonująco normalnego życia. Nie przekażą tyle i tak
przejmująco jak np. Gajos, Willem Dafoe .
 

  
Obie panie oprócz mimiki i szansy na dobre role, straciły także swój
urok

 Na stronie LuxLux znalazłam zdjęcia wielu gwiazd przed i po ingerencji
 chirurgów i dermatologów. Czyż nie wyglądaliby pięknie starzejąc
 się z godnością !? Czyż kilka zmarszczek i prawdziwy uśmiech nie
 dodaje uroku bardziej niż parówki zamiast ust i martwe malutkie oczka
 bez radości nad implantami policzków!? Zobaczcie sami
 
http://www.luxlux.pl/artykul/17-gwiazd-przed-i-po-operacjach-plastycznych-22958#artGallery

Carla Bruni wygląda jak alien, a Michaela Romanini ( przepiękna kiedyś
kobieta) zmieniła się w monstrum, podobnie jak reszta osób na
zdjęciach. A miała tak piękne usta! Bez komentarza, sami widzicie. 






  Niestety nie zawsze efekt jest powalający. Choć w tych wypadkach
właściwie jest :-). I to jak!!!! Ale słit focia ( brrrrr!!!) z
dzióbkiem ( dziobem!!!) też się znalazła. 

Mam wiele klientek, które korzystają ze zdobyczy nowoczesnej
dermatologii. Wiele z nich robi to w mądry, wyważony sposób. Wyglądają
cudownie, młodo, trudno określić ich wiek. Są piękne i zadbane. Robią
regularnie mezoterapię, głębokie nawilżanie, złuszczanie pilingami
chemicznymi, usuwają rozszerzone naczynka krwionośne. Usta naturalne, o
pięknym regularnym obrysie, czasem delikatnie podkreślone makijażem
permanentnym. Dbają o skórę poddając się sukcesywnie dobrym zabiegom
kosmetycznym. Wyglądają cudownie, jędrne, bez rozszerzonych naczyń.
Skóry może pozazdrościć im niejedna nastolatka, lecz rysy twarzy mają
swoje i naturalne, a drobne zmarszczki mimiczne wokół oczu jeszcze
dodają im uroku i pozwalają na radość i uśmiech całą twarzą. Lubią
siebie, są szczęśliwe!  Inna grupa moich klientek uczęszczających do
dermatologów estetycznych to te panie, które wpadły w pułapkę
ciągłego poprawiania natury. I niestety w większości wypadków nie są
to zmiany korzystne. Sztuczny wyraz twarzy, wypełnione i ponaciągane
wszystkie jej partie sprawiają, że stają się trudne do rozpoznania.
Niedawno na imieninach u przyjaciół spotkaliśmy znajomą, która od
kilku lat stara się zatrzymać czas z pomocą dermatologa estetycznego.
Była piękną i seksowną kobietą. Kiedyś. Podczas imprezy mąż
odciągnął mnie delikatnie na stronę i zapytał, kim jest ta
ponaciągana pudernica, bo nie wiedział z kim rozmawiał. Uwierzyć nie
mógł, gdy mu powiedziałam, któż to :-). 
Kobiety takie nigdy nie będą zadowolone ze swojego wyglądu. Zawsze
będą pałały chęcią zmiany czegoś w sobie. Nikt nie jest idealny!
Jedni mają przysadziste uda, inni kiepskie włosy, krzywy zgryz. Niektóre
mankamenty można łatwo naprawić lub zatuszować. Ale musimy polubić
siebie i za te dobre i za złe strony. Przecież to fantastyczne, że
każdy jest inny i ciekawy. A osoby z pozoru nie całkiem idealne po
bliższym poznaniu stają się tak piękne, że oczu nie możemy oderwać.
Choć przyznać muszę, że na panie Dermatolog-Konieczny-Raz-W-Tygodniu
też się nie mogę napatrzeć. Wzrok mi sam ucieka :-). I wtedy w myślach
zadaję sobie pytanie : why?! Warum?! Paciemu?! (przepraszam, nie mam
rosyjskiej trzcionki :-)). Jak można takie kuriozum z własnej buzi
zrobić?!

Znalazłam ciekawy artykuł pt. " Zamiast operacji
plastycznej...psychiatra". Naukowcy zauważyli, że gro osób poddających
się poprawkom własnego wyglądu ma niską samoocenę i robi to by
podnieść poczucie własnej wartości. Niestety pomaga to tylko na krótki
czas. Warto przeczytać
 
 http://kobieta.onet.pl/zdrowie/psychologia/zamiast-operacji-plastycznej-psychiatra/hhnrr

Drogie Panie!!! Morał jest jeden!!! Wszystko jest dla ludzi, byle
rozsądnie i z umiarem, bo w nałóg wpaść łatwo!!! A jeśli już coś
ze swoją twarzą zrobicie, to heja dziubek i słit focie na fejsa!!! No
koniecznie!!!! 

A tak poważnie, to przede wszystkim pokochajcie siebie!!!

środa, 12 marca 2014

Detox- tydzień 2

Pierwszy, najgorszy tydzień za mną. Już mnie nie boli głowa, która
przez pierwszy tydzień odwyku od kofeiny dawała o sobie znać. Mam
więcej energii, wieczorem nie padam z nóg, a rano wstaję bez bólu. Gdy
piłam kawę, szczerze to z nią dużo przesadzałam, kofeina już na mnie
nie działała. Byłam ciągle zmęczona. A teraz czuję się
niewiarygodnie wypoczęta. Ale po oczyszczaniu i tak do kawki wrócę, bo
ją kocham. Będę ją tylko dawkować. Dodatkowe efekty po pierwszym
tygodniu ? Czuję się "lżejsza" w środku. Nie męczą mnie żadne
dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego, wzdęcia, uczucie
ciężkości w żołądku lub jelitach.  Mój układ trawienny działa
niesamowicie sprawnie :-D. To jedna z najważniejszych spraw, aby jelita
dokładnie się oczyściły. Nerki pracują jak zwariowane, dużo piję,
dużo siusiam :-). Nie zatrzymuję wody w organizmie, nie mam obrzęków i
podpuchniętych oczu z rana, jak to było wcześniej. Czuję się świetnie
:-)

Ok, już szybciutko umieszczam listę produktów, które można jeść w drugim tygodniu, bo już zostałam zrugana, że " drugi tydzień już, a jeszcze nic nie wiadomo". 1. Owoce i warzywa: świeże owoce, suszone morele i figi, suszone śliwki, sałaty i inne warzywa zielonolistne, fasola, cebula, marchew, grzyby, pomidory ( także z puszki i suszone), cukinia, bakłażan, papryka, koper włoski, szparagi, karczochy, kiełki, buraki, brokuły, kalafior 2. Białka: ciecierzyca, soja, soczewica, ryby, tofu, jogurt naturalny i sojowy, mleko odtłuszczone i sojowe, świeże orzechy i nasiona 3. Węglowodany (tylko w małych ilościach): owies, muesli, brązowy ryż, kuskus, chleb pełnoziarnisty, makaron z mąki razowej, chrupki z brązowego ryżu 4. Napoje, przyprawy i dodatki pozostają takie same, jak w tygodniu pierwszym. PLANOWANIE POSIŁKÓW Śniadanie: ( 1 pozycja do wyboru) * 1 pomarańcza, 1 banan, 1 mała garść migdałów * porcja kompotu owocowego ( obgotowanego z suszonych śliwek, moreli i fig - po 50g, z dodatkiem świeżej pomarańczy i 200 ml. soku oraz laską cynamonu, łyżeczką miodu i łyżką nasion dyni) plus 2 łyżki muesli i 1 łyżka jogurtu naturalnego. * koktajl bananowo morelowy ( zmiksowany banan i 6 połówek suszonych lub 3 świeże morele z 150 g jogurtu naturalnego) * mała miseczka płatków owsianych ugotowanych na wodzie z 1 łyżeczką płynnego miodu, siemieniem lnianym, pokrojonym jabłkiem i małą ilością odtłuszczonego albo sojowego mleka. Drugie śniadanie i podwieczorek: * hummus ( przepis poniżej) z surowymi warzywami ( np. Seler naciowy, paseczki czerwonej papryki, marchew, dymka) * garść suszonych śliwek lub moreli * surowa marchew * garść orzechów Lekkie zimne posiłki * hummus z kawałkiem razowego chleba, skropiony oliwą i podany z dużą porcją zielonej sałaty i pomidorków * sałatka z łososia i awokado : wymieszaj 3 łyżki zimnego ugotowanego brązowego ryżu z jedną małą porcją łososia z wody lub ugotowanego na parze, pokrojonym pomidorem i dymką oraz jednym dojrzałym i drobno pokrojonym awokado. Skrop sokiem z cytryny i oliwą z pierwszego tłoczenia. Pycha! * sałatka z soczewicy i bakłażana z grilla: pokroj bakłażana i skrop go oliwą. Piecz na grillu, aż się zrumieni. Potem wymieszaj z 2-3 łyżkami ugotowanej brązowej soczewicy, pokrojonym pomidorem i cebulą oraz natką pietruszki. Polej sosem przyrządzonym z oliwy z oliwek i octu balsamicznego * sałatka z gruszki i orzechów włoskich: wymieszaj pokrojoną gruszkę z garścią orzechów włoskich, młodymi listkami ze środka sałaty, listkami rukoli i czrnym pieprzem. Skrop olejem i białym octem winnym * sałatka z ciecierzycy i pomarańczy : podziel na ćwiartki pomarańczę, zmieszaj z 3 łyżkami ugotowanej ciecierzycy, 2-3 łyżkami ugotowanego brązowego ryżu, kilkoma drobno pokrojonymi suszonymi morelami i świeżymi ziołami ( mięta, bazylia, natka pietruszki). Skrop sosem z oliwy z oliwek, soku pomarańczowego i czarnego pieprzu. * duża porcja sałaty ( różne rodzaje sałat) z pomidorami, kiełkiami ( mogą być różne), nasionami dyni lub słonecznika, skropiona olejem np. z orzechów lub arganowym i octem balsamicznym Lekkie gorące posiłki: * porcja zupy z soczewicy ( pisałam o niej w poście " Detox- tydzień pierwszy") * mała porcja ugotowanego brązowego ryżu podana z grillowanymi warzywami (cebula, cukinia, bakłażan) i sosem pomidorowym * mała porcja spaghetti z mąki razowej wymieszane z sosem z oliwy z pierwszego tłoczenia, czosnku, czarnego zmielonego pieprzu, soku z cytryny, suszonych pomidorów i bazylii * morska ryba z grilla podana z różnymi słodkimi paprykami pokrojonymi na wąskie paseczki i podsmażonymi na sposób chiński z olejem z orzeszków arachidowych, posypana świeżą bazylią * kawałki tofu marynowanego w oliwie z oliwek i occie balsamicznym podsmażone na sposób chiński z warzywami (np. różyczkami brokułów, marchewką, paseczkami papryki i cukini. Na ten tydzień spisałam wszystko dokładnie, jak podano w książeczce o detoksie, ponieważ wiele osób miało pytania, co dokładnie jeść i jak komponować posiłki. Wystarczy wybrać jedną pozycję do dziennego menu i to wszystko. Komponujcie 5 posiłków ( śniadanie, drugie śniadanie, lekki gorący lub zimny posiłek, podwieczorek i znów lekki zimny lub gorący posiłek). Jedzcie mniej więcej o stałych porach i utrzymujcie takie same przerwy między posiłkami. Ręczę, że nie będziecie głodni. W międzyczasie pijcie dużo wody, a także herbatki ziołowe, zieloną, białą i rooibos. A gdy Was jednak głód dopadnie, wypijcie sok warzywny lub ew. owocowy albo zjedzcie marchewkę. Powyższe propozycje możecie oczywiście zmieniać ( np. zamiast oleju arachidowego użyć oliwy z oliwek itp.), a także komponować własne posiłki ze składników podanych na początku tego posta. Zdaję sobie także sprawę, że warzywa obecnie u nas nie są zbyt wartościowe, dlatego staram się stosować do potraw więcej kiełków własnej produkcji, suszonych pomidorów, własnych przecierów pomidorowych. Jagienka ostatnio także posiała w doniczkach na parapecie mieszankę różnych sałat liściastych ( nasionka w sklepie ogrodniczym). Na razie są małe, ale jak podrosną to obrywa się pojedyncze listki i z jednego wysiewu można do trzech razy obrywać listki. Zobaczymy, co z tego wyjdzie :-).
MÓJ OGRÓDEK PARAPETOWY ( natka pietruszki, bazylia, młode listki sałat, szczypiorek, kiełki w kiełkowniku) A teraz jeszcze przepis na hummus. Bardzo go lubię, a pierwszy raz go jadłam u Sylwii i Amita w Liverpoolu. Pozdrawiam ich mocno. Hummus Ok. pół kg. ciecierzycy ugotowanej lub z puszki Sok z pół cytryny Ok. łyżka oliwy z pierwszego tłoczenia 1-2 łyżki pasty sezamowej ( ostatnio robiłam bez i też był super) Rozgnieciony ząbek czosnku Szczypta papryki Wszystko zmiksować na puree. Można przechowywać w lodówce do 3 dni lub zamrozić. Pyszne jako dip do surowych warzyw lub na kanapkę.

wtorek, 11 marca 2014

Ciasteczka owsiane


Za Olimpią chodziły ciasteczka owsiane. W sobotę od rana zabrała się za pieczenie i stworzyła jedne z najpyszniejszych ciasteczek jakie w życiu jadłam. Pomimo diety oczyszczającej na jedno się skusiłam. W końcu to całkiem zdrowe słodkości. Byłam silna, tylko jedno :-). I oczywiście zjadłam je tylko i wyłącznie z troski o dzieci, by sprawdzić, czy się nie potrują ;-). A że opowiadam o nich na lewo i prawo, a że takie chrupiące, i pyszne, i zdrowe, i do szkoły, i wogóle, więc wszyscy mnie o przepis proszą. Do usług!


 


 Składniki na około 22 duże ciasteczka:
200g masła w temperaturze pokojowej
3/4 szklanki jasnego brązowego cukru 
1 opakowanie cukru wanilinowego
1 jajko (w tej samej temperaturze co masło)
1 szklanka mąki pszennej ( my piekłyśmy na orkiszowej)
1/2 łyżeczki sody
szczypta soli
2 i 1/2 szklanki płatków owsianych
1/2 szklanki posiekanych bakalii (my dodałyśmy tylko posiekane krzechy
włoskie)
 
1. Mąkę wymieszać z sodą, solą.

2. Masło ucierać mikserem na średnich obrotach przez około 2 minuty.
Dodać cukier, cukier wanilinowy  i ucierać jeszcze przez 2-3 minuty.
Następnie dodać jajko, wymieszać.

3. Do maślanej masy dodać pozostałe składniki i wymieszać łyżką lub
rękoma.

4. Z ciasta formować w rękach kulki, układać je na blaszce wyłożonej
papierem do pieczenia i mocno spłaszczyć (między ciasteczkami proszę
zachować odstępy). Ciasteczka wstawić do piekarnika nagrzanego do 180
stopni ( funkcja góra+dół). Piec 17 minut. Podawać przestygnięte.

Olimpia upiekła ciasteczek z trzech porcji!!! Przez weekend trochę ludzi
się przez nasz dom przewinęło, więc niewiele zostało ( tym lepiej dla
mnie ;-)). Resztę zabrała do szkoły. Koleżanki też chcą przepis!