piątek, 29 marca 2013

Świąteczne jaja pięknie opierzone

Wielki Piątek przywitał mnie śniegiem! Mnie! Sobotę! Takie rzeczy to nie
miały jeszcze miejsca za mojego życia :-)!
Ciekawe, czy dzieci pójdą jutro z koszyczkami do kościoła w śniegu??
Unbelievable! Jedna z moich klientek stwierdziła, że może nareszcie
będziemy mieli jakieś białe święta :-)
Ale wróćmy do przyjemniejszej strony tegorocznych świąt.

Chciałam Wam pokazać, jakie świąteczne jajka zrobiłyśmy z Olimpią.
Okleiłyśmy je dachówkowato piórkami bażanta i perliczki. Trochę było
z tym pracy, ale zabawa przednia i miło spędzony czas z córkami. Było
warto :-)


 

Dziś tak króciutko, bo biegnę do pracy. Przed świętami mam w niej
ukrop!
A w przyszłości, przy okazji jakiejś fajnej stylizacji z ciuchami,
pokażę Wam moje buty i torebkę z piór, które również ozdobiłam w
podobny do powyższych jajek sposób. Są niepowtarzalne. Ale na razie musi
Wam wystarczyć odrobina ciekawości i...jaja :-)


czwartek, 28 marca 2013

Zumba, zumba !!! Je jeje !!!

Dziś, w ramach dalszego zachęcania Was do sportu, chciałabym Wam
przedstawić i nieco przybliżyć ZUMBĘ!!!
Nie zrobię tego jednak sama, gdyż szczerze mówiąc niewiele wiem na ten
temat. Zrobi to osoba bardziej kompetentna, która zajmuje się tą
wspaniałą dziedziną od dawna, prowadzi zajęcia, trenuje i jest
pozytywnie nakręcona na punkcie sportu i fitnessu. A zumby w
szczególności.
Panie i panowie!!! Przedstawiam Wam Martynę, instruktorkę zumby!!!
Specjalnie dla Was napisała ten post, by przybliżyć ideę tego "tańca"
oraz zachęcić do udziału w....uwaga.....MARATONIE ZUMBY!
Ja oczywiście również tam będę i Was także zachęcam gorąco!!
Świetny sposób na spędzenie popołudnia! Aktywność górą!!!!
Ok, oddajępałeczkę Martynie.

Zumba - połączenie tańca i fitnessu
Chciałabyś aktywnie spędzić czas, a przy tym poprawić wygląd sylwetki? Próbowałaś już aerobiku, ale te wszystkie kroki są zbyt skomplikowane dla Ciebie. Siłownia, pilates czy spinnig to też nie to. W takim razie spróbuj zajęć Zumby.
Zumba to inspirowane południową Ameryką zajęcia taneczno-ruchowe. Dzięki połączeniu latynoamerykańskiej i międzynarodowej muzyki oraz kroków tanecznych powstał dynamiczny, ekscytujący oraz skuteczny program fitness!
Na format zajęć składają się szybkie i wolne rytmy wzmacniające i rzeźbiące sylwetkę w sposób charakterystyczny dla fitnessu, aby w rezultacie zbalansować spalanie tkanki tłuszczowej z modelowaniem mięśni. Zumba wykorzystuje podstawowe zasady aerobiku oraz treningu interwałowego oraz oporowego dla zmaksymalizowania wydatku energii. Stosowane ruchy taneczne, oparte o trening cardio , są łatwe do wykonania i prowadzą do modelowania sylwetki.
Aby opanować Zumbę niekonieczna jest znajomość kroków tanecznych, dlatego tez osoby nie potrafiące tańczyć świetnie się odnajdą na tych zajęciach . Powstająca podczas zajęć luźna atmosfera zabawy dodaje odwagi nowym uczestnikom. Zajęcia pełne są radości,uwalniają masę pozytywnej energii.
Ćwiczenia są bardzo różnorodne, właściwie każdy układ jest inny, więc monotonia przy zumbie na pewno nam nie grozi. Przy okazji nauki zumby można również posiąść umiejętności wykonywania kroków najbardziej znanych tańców latynoamerykańskich .
Choreografie zumby zwykle łączą w sobie elementy różnych tańców, takich jak salsa, samba, rumba, mambo czy cha – cha. Możemy też poznać kroki Cumbii, Merengue czy Reggaetonu.
Zumba jest dość specyficzną formą treningu, który pozwala bardzo efektywnie spalać zbędne kalorie. Co więcej, ćwiczenia fitness umożliwiają również wzmacnianie serca, gdyż ćwiczenia odbywają się w różnym tempie. By jednak odczuć najwięcej korzyści płynących z zumby, ćwiczenia powinny być wykonywane przede wszystkim systematycznie.
Zumba może być doskonałym sposobem na szczupłą sylwetkę, gdyż ćwiczenia te intensywnie spalają kalorie. Decydując się na uprawianie klasycznej wersji zumby możemy spalić nawet około czterystu kalorii na godzinę. Podczas treningu do pracy angażowane są wszystkie mięśnie naszego ciała. W szczególności jednak do pracy zmuszane są mięśnie brzucha, więc zumba może być świetnym sposobem na osiągnięcie płaskiego brzucha. Jednak cała nasza sylwetka zyskuje piękny, smukły wygląd. Wszystkie mięśnie ciała wzmacniane są harmonijnie.
Więcej korzyści płynących z ZUMBY ?
- trening mięśni stabilizujących tułów- wymodelowana sylwetka
·         znaczna poprawa kondycji
·         spalanie tkanki tłuszczowej
·         podnoszenie poczucia własnej wartości , wzrost pewności siebie
·         wyrabianie gracji w tańcu
·         wspaniałe samopoczucie
·         poprawa pamięci ruchowej
·         płaski brzuch , smukłe nogi , jędrne ciało , czego chcieć więcej ?! :-)
Wszystko to możecie mieć przy regularnym uczestnictwie w zajęciach !
Jeszcze do niedawna ten nowoczesny rodzaj tańca znany był przede wszystkim na terenie Kolumbii, gdyż tam został wynaleziony, ale szybko zdobył serca mieszkańców wielu innych kontynentów.
Jak powstała ZUMBA ?
Przez przypadek :)
Kolumbijski tancerz Alberto „Beto ” Perez pewnego dnia , przybywszy na jedno ze swoich zajęć aerobiku zorientował się, że zostawił w domu muzykę standardowo wykorzystywaną do zajęć aerobiku. Do odtwarzacza wrzucił więc kasety ze swoją muzyką latynoską i improwizując poprowadził swoje zajęcia. Spotkały się z ciepłym przyjęciem uczestników i w ciągu miesiąca zyskały swoich zwolenników. W roku 2001 Beto połączył siły z Alberto Perlmanem i Alberto Aghioną i stworzyli markę ZUMBA FITNESS.
Do Polski Zumba zawitała około roku 2009, wtedy to jeszcze była nowością do której ludzie mieli dystans. Dziś jednak Zumba opanowała cały świat bawiąc uczestników, ładując ich pozytywną energią .
Zumbę może ćwiczyć praktycznie każdy z nas, bez względu na wiek, płeć czy wykonywany zawód. Decydując się na uczestniczenie w treningach zumby nie musisz znać kroków tanecznych. Układy taneczne składają się zazwyczaj ze stosunkowo prostych do powtórzenia kombinacji ruchowych. Nie musisz się więc obawiać tego, że nie poradzisz sobie z tego rodzaju ćwiczeniami. Radzi sobie z nimi właściwie każdy, gdyż do ćwiczenia zumby wcale nie trzeba być wykwalifikowanym tancerzem:)
Z duchem czasu powstają różne treningi Zumby dostosowane do różnych grup uczestników oraz ich upodobań i potrzeb.
Możemy pobawić się na zajęciach : Zumba aqua (ćwiczenia w wodzie), zumba sentao (ćwiczenia z wykorzystaniem krzeseł), zumba gold (zajęcia przeznaczone dla osób starszych), zumba toning (zajęcia ze specjalnymi ciężarkami wypełnionymi bzeczącymi granulkami jak marakesy:) ), a także zajęcia zumba tomic które opiszę dla was w dalszej cześci.
 
 
Zumba jest formą tańca przeznaczoną nie tylko dla osób dorosłych. W zajęciach zumby mogą również uczestniczyć dzieci, zwłaszcza, że specjalnie z myślą o najmłodszych została stworzona nowoczesna zumbatomic.
Zumbatomic jest niczym innym jak zajęciami fitness dla dzieci. Oczywiście zajęcia polegają nie tylko na ćwiczeniach aerobowych. Są niejako połączeniem rozrywki z zajęciami fitness. Dzięki temu dzieci już od najmłodszych lat mogą poznawać świat zumby, przy dźwiękach wspaniałej muzyki. Podczas zajęć dzieci uczą się tańczyć, a poza tym mają okazję rozwijać swoją kreatywność, uczyć się pracy zespołowej i wzajemnego szacunku.
Udowodniono naukowo, że zajęcia zumby dla dzieci mają niezwykle pozytywny wpływ na ich rozwój intelektualny, gdyż ćwiczenia te w znakomity sposób pobudzają pracę mózgu. Utwory zumbowe dla dzieci są oczywiście bardzo starannie dobierane, a treningi odbywają się tylko i wyłącznie pod okiem wykwalifikowanego instruktora.
Zumbatomic są więc zajęciami niezwykle skutecznymi oraz przede wszystkim w pełni bezpiecznymi dla naszych pociech. Większość dzieci nie znosi monotonii, więc podczas nauki przygotowywane są dla nich również różne gry oraz zabawy, dzięki którym nie może być nawet mowy o nudzie. Za pomocą tak dobranego programu dzieci mogą nie tylko poznawać kroki poszczególnych tańców, ale dowiedzieć się również o ich historii.
Zazwyczaj takie zajęcia fitness dla dziecinie trwają dłużej niż pięćdziesiąt – sześćdziesiąt minut. Na początku zawsze odbywa się rozgrzewka, której celem jest przygotowanie organizmu dziecka do kolejnych ćwiczeń. Dopiero później rozpoczynana jest nauka tańca.
 
Co jakiś czas instruktorzy organizują Maratony Zumby które trwają kilka godzin.Są to 3 godziny tańca , można nawać to Zumbowym Party :) na maraton może przyjśc każdy, zaawansowani uczestnicy by szaleć na parkiecie 3 godziny oraz początkujący by poczuć klimat, poznać specyfikę i zarazić się miłościa do Zumby :)
 
W najbliższym czasie taki maraton odbędzie się i w Lesznie ! Zachęcam do uczesnictwa bo to fantastyczne wydarzenie ! Na uczestników będzie czekać nie tylko masa zumbowych hitów ale takżę niespodzianki , których Wam drodzy czytelnicy nie mogę zdradzić :) Maraton odbędzie się 13 kwietnia 2013 r. w II Liceum Ogólnokształcącym w Lesznie. Szczegóły na plakacie :)
Nie czekajcie bezczynnie na kanapie tylko bawcie się razem z nami !
Całuję czytelniczki bloga
Martyna
 

wtorek, 26 marca 2013

O pałko pieczona !!!

Pieczone udka z sałatką z serem pleśniowym i orzechami
 


Składniki:
- podudzia z kurcząt (same pałki)

Ja piekłam dzisiaj 10 sztuk. Jeśli zostaną to można je zjeść do
kolacji, bo smakują równie dobrze na zimno, a w połączeniu z lekkimi
warzywami (np. gotowanymi na parze brokułami) stworzą lekkostrawny
i sycący wieczorny posiłek.

Marynata do mięsa:
- ok. 5-7 łyżek oleju
- zioła i przyprawy według uznania (ja dodałam czubrycę zieloną,
przyprawę do kurczaka, odrobinę chilli i koniecznie sporo majeranku).
Jeśli używacie gotowych mieszanek przypraw np. do kurczaka , bądźcie
ostrożni z solą, gdyż zawierają one jej całkiem sporo. Nie polecam
posypywania kurczaka samymi przyprawami, ponieważ zamarynowany kurczak w oleju z przyprawami jest bardziej wilgotny i delikatny oraz smaczniejszy
(to właśnie tłuszcz jest nośnikiem smaku). A kaloryczność potrawy z
powodu odrobiny oleju nie wzrośnie diametralnie.


Umyte i osuszone papierowym ręcznikiem pałki zalej marynarą co najmniej
kilka godzin przed pieczeniem. Możesz to zrobić dzień wcześniej. Warto
wtedy je przemieszać w międzyczasie. Rozgrzej piekarnik do temperatury
180 stopni i piecz kurczaczki przez ok. 45 min.

W czasie, gdy kurczaczki się pieką, możemy zrobić sałatkę.

Będziemy potrzebować:
- różne sałaty, by było ładnie ( masłowa, rukola, roszponka...)
- pomidor
- ogórek zielony
- czerwona cebula
- ser z zieloną pleśnią ( np. Lazur)
- oliwki
- kilka suszonych śliwek ( ja mam ususzone przez moją mamę,

  dlatego takie pyszne, ale mogą być też kalifornijskie, byle nie wędzone)
- orzechy włoskie
- świeże zioła do smaku i dekoracji

I oczywiście sos vinegrette. Może być podobny, jak opisany już przy
tagliatelle z krewetkami. Jednak do tej sałatki przyda się złamanie
odrobiną słodyczy, dlatego dodajcie do sosu ok. pół łyżeczki miodu.
Zamiast ziół prowansalskich możecie dodać bazylię. Wszystko wymieszać
energicznie w słoiczku i sos gotowy. Sos z miodem trzeba mieszać
dłużej, bo miód się dość trudno rozpuszcza.

Wszystkie warzywa do sałatki dokładnie należy umyć, sałaty odwirować
z wody. Układać na półmisku najlepiej w takiej kolejności, jak
wymienione, gdyż będa wtedy widoczne wszystkie składniki i piękne
kolory. Je się w końcu oczami :-). Ile czego użyjecie zależy od Was,

co kto lubi! Na końcu polać sosem i gotowe!

To zdrowy i niskotłuszczowy posiłek. Same pałki mają pod skórą dużo
mniej tłuszczu, niż całe udka. Za to dużo białka. A sałatka to niebo
w gębie!  I czyż nie wygląda pięknie !?

poniedziałek, 25 marca 2013

Backstage...

Wczoraj zadzwoniła Sylwia, moja modelka, której urodę możecie podziwiać
w galerii mojej strony ( www.joannasobota.pl). Chce zgłosić swoja
kandydaturę do konkursu Top Model na ambasadorkę Gilette Venus.
Potrzebowała kilku odpowiednich zdjęć do konkursu,  na " już". Nie
musiała nas długo namawiać. Umówiliśmy się na małą sesję

w plenerze, najlepsze rozwiązanie, aby było widać całą postać.
Niestety  pożądane zdjęcia koniecznie musiały zawierać jej nogi,

w całości! A na zewnątrz mróz był niemały! Toteż nasza dzielna Sylwia
pozowała w sandałkach i skąpym ubraniu w mrozie. Miejmy nadzieję,

że się nie przeziębiła !!!




Efekty będziecie mogli podziwiać na http://topmodel.tvn.pl/konkurs-venus/uczestniczki
Zobaczcie...był śnieg i już go nie ma. Wygląda teraz jak lato w Miami !




Mimo swej urody Sylwia jest przemiłą i skromną osobą.
I choć nie lubi sama siebie promować, to ja przecież mogę!!
Zatem głosujcie!!! Do dzieła!!!

niedziela, 24 marca 2013

Jedwab, kaszmir...jestem tego warta

Dziś znów niedziela i znów przepiękna pogoda! Ostatnio słońce świeci
tylko w weekendy :-). I dobrze! Można miło spędzić czas na świeżym
powietrzu razem z rodziną, a w środku tygodnia nie bardzo jest na to
czas. Lecz mimo, że już prawie koniec marca, to zima nie odpuszcza.

Słońce już dawno wysoko na niebie, a jest ciągle 8 stopni mrozu.
W takiej zdrowej pogodzie popołudniowe bieganie będzie jeszcze lepiej smakować.
Już się niemogę doczekać!

Nadszedł czas na mój pierwszy post o modzie i stylizacji! Uwielbiam to!
Mój styl jest zależny od okoliczności, czasem bardziej sztywny, czasem
na luzie. Zawsze jednak wkrada się trochę elegancji. Nie idę ślepo za
obowiązującymi trendami, wręcz przeciwnie. Nie lubię tego, co noszą
wszyscy.

Uważam, że każdy powinien znaleźć swój własny styl, a nie upodabniać się do
tłumu. Klasyka jest ponadczasowa. I przede wszystkim dobra jakość!

Mam ogromną słabość do szlachetnych tkanin, dobrych butów, torebek
i dodatków. Wiem, ile najwyższa jakość kosztuje w sklepach. Tak szczerze
mówiąc, w moim mieście niewiele jest takich sklepów. Niestety króluje
chińszczyzna! Poza tym to nie sztuka wejść do nieprzyzwoicie drogiego
sklepu i wydać majątek na gotową stylizację.

Największa zabawa w wyszukiwaniu niezbyt drogich rodzynków
w lumpeksach i na aukcjach internetowych, za które w normalnym sklepie
zapłacilibyśmy krocie! Niekiedy wymagają przeróbek, ale w tym też jest
cała przyjemność.

Dziś przedstawię Wam jedną stylizację, taką na co dzień,

lecz złożoną z cudownej jakości części składowych :-), przełamanych odrobiną
zwyczajności.








W rolach głównych wystąpili:
- angielski płaszcz ze szlachetnego moheru, kupiony w lumpeksie,  do
którego doczepiłam kołnierzyk z futra karakuł (dostałam od szwagierki,
jako pozostałość od jej kurtki)
- sweterek w romby - w 100% wykonany z kaszmiru, wygrzebany w sklepie
z odzieżą używaną
- plisowana spódnica z jedwabnego szantungu, również z lumpeksu
- pasek skórzany z mosiężną klamrą ( z second handu)
- włoskie kozaki skórzane, kupione zeszłej wiosny na przecenie. Cena
regularna była dość wysoka
- długie rękawiczki z miękkiej skóry - prezent od męża
- torebka - gwiazda sesji :-). Prawdziwy rodzynek, nieczęsto udaje się
takie spotkać. Kupiona w sklepie z odzieżą używaną. Wykonana ze skóry
krokodyla, ręcznie robiona.  Wiem, wiem, że teraz mnóstwo osób jest
przeciwko dodatkom wykonanym z egzotycznych skór, ale ta torebka tak się
do mnie uśmiechała wśród starych ubrań. Jakże miałam jej nie kupić
:-). Musiałam ją odnowić, bo była mocno zniszczona i matowa.
Wyczyściłam preparatem do skór, zaimpregnowałam, wypastowałam i
wypolerowałam. Musiałam także uzupełnić rzemykowe szwy. Teraz jest
piękna i niepowtarzalna!
- zielona czapka z Funk'n'Soul - pożyczona od Olimpii :-)

Pragnę zaznaczyć rzecz bardzo ważną: wiele pięknych ubrań
znajdujących się w mojej szafie, a pochodzących ze sklepów z odzieżą
używaną dostałam od mojej ukochanej szwagierki Doroty. Kobieta ta
posiada niesamowity
" szósty zmysł" i ledwie wejdzie do lumpeksu, podświadomie wie, gdzie
wisi lub leży w wielkiej stercie używanych ubrań jedwabna bluzeczka lub
kaszmirowa kamizelka. Dziękuję Ci moja droga! :-). Nie masz pojęcia,
jak ja to doceniam!

Mam nadzieję, że spodobała Wam się stylizacja. Jeśli nawet nie jest w
Waszym guście, to i tak zachęcam, abyście szukały pięknych ubrań
dostosowanych do Waszego stylu nie tylko w sklepach z nową odzieżą.
To bardziej czasochłonne, lecz radość z pięknej jedwabnej apaszki lub
futrzanej czapki za niewielkie pieniądze będzie bezcenna. Jesteście
warte pięknych rzeczy, a wcale nie musicie płacić za nie wygórowanej
ceny. Można ubierać się oryginalnie i z klasą, za naprawdę nieduże
pieniądze!

sobota, 23 marca 2013

Coś pysznego na zimny weekend

Torcik czekoladowy ze śmietaną




Wczoraj spytałam mojej rodzinki, czy może mieliby ochotę na coś słodkiego na weekend. Jednogłośnie doszli do wniosku, że koniecznie musi to być torcik czekoladowy z bitą śmietaną, bo dawno go nie jedliśmy.Ciasto jest proste 

w wykonaniu, ale bardzo wykwintne. Takie małe "nic dodać, nic ująć". Cała moja rodzina je uwielbia.

Składniki:
150g gorzkiej czekolady
100g margaryny
2 łyżki koniaku ( niekoniecznie)
Pół szklanki cukru
6 jajek
Pół litra słodkiej śmietany kremówki ( miałam akurat świeżutką z mleczarni,
 nie z kartonika)
3-4 łyżki cukru pudru
1 łyżka kakao

1. Rozpuszczamy czekoladę i margarynę w kąpieli wodnej i mieszamy na gładką masę
2. Ubijamy białka z cukrem na sztywną pianę
3. Do rozpuszczonej czekolady dodajemy koniak, żółtka i ubitą pianę, dokładnie mieszamy.
4. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 175 stopni ok. 35 minut. ( Ciasto rośnie wysokie, a po wyjęciu z piekarnika opada, tak ma być)
5. Ubijamy słodką śmietankę z cukrem i smarujemy ją na wystygniętym cieście. Posypujemy kakaem i wstawiamy na noc do lodówki.

Ciasto samo w sobie jest idealne! Ale dziś jeszcze dla odmiany zrobiłam do niego sos malinowy. Podgrzałam w garnku mrożone maliny z cukrem pudrem
( ilość cukru do smaku), a następnie przecedziłam wszystko przez sitko, by oddzielić pestki.

Sos lałam fantazyjnie na talerzyki dopiero po nałożeniu kawałka torcika. Truskawki były właściwie tylko do dekoracji, bo wartości smakowych ( że nie wspomnę o odżywczych!!!!) w tej chwili nie mają żadnych! Na talerzyk można jeszcze zetrzeć odrobinę czekolady, lecz już niekoniecznie.

I do tego dobra kawka.... Nic dodać, nic ująć....

piątek, 22 marca 2013

Smaki z Fjallbacki

Uwielbiam czytać, po prostu pochłaniam książki. Często nawet gotuję
obiad z książką w ręku. A zimowe wieczory są do czytania wręcz stworzone.
Tej zimy zaczytywaliśmy się z Adrianem w kryminałach skandynawskich
pisarzy, takich jak: Jo Nesbo, Camilla Läckberg, Henning Mankell, Karin
Fossum. A to nie koniec listy. Ogromny wysyp ich teraz. Lecz trzeba
przyznać, że wystkich czyta się dobrze, żadna tam ciężka literatura,

ale do odciążenia mózgownicy i relaksu idealna.
Ja szczególnie sobie ukochałam Harrego Hole, policjanta alkoholika
o skomplikowanej osobowości, bohatera kryminalnej serii Jo Nesbo.

Autor otrzymał szereg nagród za swoje kryminalne powieści, które należą
już dziś do najbardziej znanych na całym świecie i są tłumaczone na wiele języków.


 
Mojej mamie z okazji urodzin kupiliśmy trzy pierwsze części kryminalnej
sagi z Fjallbacki Camilli Läckberg, która została ostatnio okrzyknięta "
nową królową szwedzkiego kryminału" . Akcja dzieje się w szwedzkiej,
nadmorskiej prowincji, we Fjallbace, która w rzeczywistości jest
rodzinnym miasteczkiem autorki. Od pierwszej części zaczynają się tam
dziać tajemnicze i czasem mrożące krew w żyłach wydarzenia, których
rozwikłania podejmują się główni bohaterowie. Miłym dodatkiem jest
obyczajowa strona powieści. Przez wszystkie części możemy uczestniczyć
w życiu prywatnym głównych i pobocznych bohaterów.

A jest ono równie burzliwe i ciekawe jak wątki kryminalne.
Sagę z Fjallbacki czyta się bardzo lekko.
To idealne książki, aby zresetować mózg. I myślę, że kobietom przypadnie
do gustu bardziej, ponieważ główna bohaterka jest zwyczajną kobietą,
taką jak my. Ma kompleksy, słabości, ciągle walczy, by udowodnić
teściowej, że jest idealną matką i panią domu

( choć w rzeczywistości nie zawsze sobie z tym radzi).
Dodatkowo wiecznie się opycha ( i nie tylko ona) słynnymi szwedzkimi
cynamonowymi bułeczkami. Czytając o tym , nabraliśmy również na nie
wielkiej ochoty. I na efekty długo nie czekaliśmy. Bułeczki wyszły wyśmienite!
Przepis podam następnym razem.

Pani Camilla Läckberg nie bez powodu często wspomina w swoich książkach
o jedzeniu. To jej pasja. Wydała nawet pięknie ilustrowaną książkę z
przepisami "Smaki z Fjallbacki". Uwielbiam jej pomysł na szybką sałatkę
z krewetkami, którą ( po drobnych modyfikacjach) bardzo często u siebie
gościmy.

Wiosny nie widać, pracę na dziś skończyłam.

Zakładam ciepłe skarpety i wracam do ostatniej części o moim ukochanym Harrym Hole!


czwartek, 21 marca 2013

Wiosenna pasta jajeczna

Tak na wstępie wszystkiego najlepszego z okazji 1- go Dnia Wiosny!!!!!
Niestety za oknem wiosny nie widać. Ale na poprawę humorów i dla dobrych
fluidów na resztę dnia, biedronka! Autorstwa Jagienki! I to biedronka
bardzo kudłata, która w dodatku " sika" na pomarańczowo! Bo " przecież
wszystkie biedronki to robią, mamo, nie wiedziałaś ?" :-) 

No i co ja miałam na to rzec, zachowując powagę ?
Może wiosnę też rozweseli ten rysunek i nareszcie przyjdzie?!


A teraz coś pysznego i wiosennego zarazem. Pasta jajeczna.
Nie ma nic prostszego w wykonaniu (popisowe danie Olimpii i Jagienki),
a kanapki z jej udziałem mogą stanowić niebywałą przyjemność dla
podniebienia i oka.

Będziecie potrzebowali:
- ugotowane jajka ( ilość zależy od Was). Ja wolę ugotowane na
półtwardo, pasta jest wtedy delikatniejsza i bardziej puszysta.

Ale jeśli wolicie jajka na twardo, to też mogą być.
- majonez ( najlepiej Kielecki lub ew. Łubnicki, a idealnie,

jeśli to będzie majonez zrobiony w domu)
- jeśli chcecie pastę bardziej dietetyczną, to możecie zamiast majonezu
użyć twarożku do smarowania ( śmietankowego, chrzanowego lub ze
szczypiorkiem)
- dodatki dowolne ( szczypiorek, rzodkiewki, koperek, co lubicie)
- sól i pieprz do smaku
- możecie poeksperymentować z innymi smakami, np. dodać odrobinę
musztardy, chrzanu, papryki lub innych ziół.




Ugotowane jajka obierz i przeciśnij przez praskę lub uduś przy pomocy
przyrządu do ziemniaków puree. Dodaj tyle majonezu lub serka,
aby wszystko się skleiło w puszystą masę po wymieszaniu. Kiedyś Olimpia
zrobiła z jakiejś książki kucharskiej dla dzieci pastę jajeczną do
której dodawało się masło zamiast majonezu lub serka. Niestety po
schłodzeniu pasty nie dało się rozsmarować na kanapce, a jak już ją
jakoś tam umieściłyśmy, to wykruszyła się w szkole prawie w całości
z kanapki do śniadaniówki. Dziecko biedne zjadło suchy chleb na przerwie
:-).
Po wymieszaniu z majonezem lub serkiem dodaj to co lubisz, dopraw solą,
pieprzem i ew. innymi ziołami. I gotowe!

Najlepiej smakuje z domowym chlebem lub bułeczkami. Na zdjęciu jest chleb
pszenno- żytni na zakwasie. Oczywiście z mąki z pełnego przemiału :-).

Smacznego!!!

środa, 20 marca 2013

O diecie zdrowej babki od śniadania

Dieta zdrowej babki...ważna rzecz, wiadomo. Tylko od czego tu zacząć!?
Od śniadania, to oczywiste :-). I oczywiste już od dawna, że to
najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Udowodniono naukowo, że osoby
jedzące codziennie śniadanie dużo częściej mają prawidłową wagę

i nie zmagają się z otyłością. Rzadziej cierpią także na napady
wilczego głodu w ciągu dnia. Dzieje się tak m.in. z powodu uregulowanej
przemiany materii, gdyż dzięki dostarczeniu organizmowi od samego rana

"paliwa" na rozruch, sprawiamy, że już na dzień dobry nasze ciało
nastawia się na spalanie, a nie na magazynowanie energii. A tak zwykle
jest, gdy nasze posiłki są nieregularne (rzadkie, ale zbyt obfite),

a pierwszy posiłek jedzony jest zbyt późno po przebudzeniu. Wtedy to nasz
metabolizm znacznie zwalnia i magazynujemy zbędną tkankę tłuszczową.

Zdrowe śniadanie jest niezbędne, gdy chcecie zgubić kilka zbędnych
kilogramów oraz gdy chcecie utrzymywać dotychczasową wagę przez wiele
lat.  Jedzone do pół godziny po wstaniu z łóżka, zapewni nam energię
na długi czas. Jest bardzo ważne zarówno dla Was, jak i Waszych dzieci.
Zadbajcie zatem o zdrowe i pożywne śniadanie dzieciaków, niezależnie od
wieku.

Dzieci i młodzież, które zjadły zdrowe śniadanie przed wyjściem do szkoły
są mniej apatyczne i lepiej się uczą. Nabiorą także zdrowych nawyków
regularnego jedzenia ca całe życie i będą miały mniej problemów

z wagą i zdrowiem. 




Co więc jeść , by śniadanie było zdrowe i zapewniło nam energię na
start, bez uczucia wilczego głodu po paru godzinach?
No tak, są oczywiście różne szkoły. Ja jednak jestem zdecydowaną
zwolenniczką dobrych węglowodanów od samego rana.

A dobre węglowodany to:
- pełnoziarniste pieczywo ( najlepiej na zakwasie)
- pełnoziarniste płatki
- muesli
Czyli wszystko takie, jak natura stworzyła, nieoczyszczone. Te
pełnowartościowe produkty zbożowe zawierają  mnóstwo witamin z grupy
B, witaminę E a także minerały takie jak selen, cynk, miedź, magnez,
żelazo i fosfor.

Dzięki nim  wzmacniasz nie tylko serce, ale także włosy,skórę i paznokcie.
W pełnym ziarnie znajdują się też fitoestrogeny, które chronią ludzki organizm przed nowotworami (szczególnie przed rakiem jelita grubego) i chorobami układu krążenia, w tym także żylakami i hemoroidami.
Co więcej, spożywając produkty pełnoziarniste zapobiegasz ryzyku udaru
mózgu i cukrzycy. Duża ilość otrębów w takich produktach to duża ilość
błonnika, który jest odpowiedzialny za prawidłową pracę naszych jelit
i przyspiesza ich oczyszczanie. Zmniejsza też ryzyko wystąpienia raka
jelita grubego, który jest już chorobą cywilizacyjną.

Starajcie się odstawić produkty z białej mąki, ponieważ zaśmiecają
nasz organizm, szczególnie wątrobę. Oprócz kalorii nie posiadają wiele
składników odżywczych, a wysoki indeks glikemiczny sprawia, że szybko
będziecie odczuwać po nich głód.

Pełnoziarniste węglowodany stanowią także paliwo dla mózgu. Takiej
dawki energii nie jesteście w stanie dostarczyć pokarmami złożonymi z
samych białek, np. stosując proteinową dietę Dukana. Zdrowe i
zróżnicowane śniadanie jest więc także bezcenne dla Waszego "centrum
dowodzenia" :-).

Dobrze jest dodać do śniadania także surowy owoc lub warzywo, gdyż
wtedy nasz przewód pokarmowy rusza pełną parą ( w strawienie surowych
produktów wkłada więcej pracy). Po obiedzie jednak dobrze jest nie
jeść już surowych warzyw i owoców, tylko poddane obróbce ( gotowane na
parze, pieczone). Dajemy w ten sposób odpocząć naszemu żołądkowi w
czasie nocy. Też ma prawo!

Przykładowe śniadania:
- muesli z owocami i mlekiem lub jogurtem naturalnym
- owsianka na wodzie lub mleku ( jak kto woli)  z orzechami lub owocami.
Można ją dosłodzić w razie potrzeby odrobiną miodu lub np. malinami w
cukrze
- kanapka z pełnoziarnistego chleba z czym tylko dusza zapragnie (np.
polędwicą upieczoną dzień wcześniej, szynką i kaparami, jajkiem ze
szczypiorkiem, domowym twarożkiem z rzodkiewką, pastą jajeczną z
wiejskich jajek- ulubiona kanapka moich córek). Do tego oczywiście
odrobina koloru: czyli sałata, pomidorek... Magda napisała do mnie z
radą, że aby ograniczyć ilość tłuszczu w kanapkach, zamiast masła
można kanapkę posmarować delikatnym serkiem, np. almette. Cenna myśl!
Takie kanapki zapakujcie także dzieciom do szkoły. Wyglądają cudnie i
są pyszne. Jutro przepis na naszą szybką pastę jajeczną- specjalność
Olimpii i Jagienki.
- jajecznica lub omlet z pomidorami i szczypiorkiem plus kawałek
pełnoziarnistego chleba

Do tego np. szklaneczka soku pomarańczowego ( ja lubię ten świeżo
wyciśnięty z "fafołami", jak to mówią moje dziewczynki, czyli po
prostu z miąższem). No i koniecznie dla mnie kawka! Nie dajmy się
zwariować ;-).





Nie stosuję żadnych diet, dlatego łączę często w posiłkach białka
i węglowodany. Uważam, że jadłospis powinien być różnorodny i
zdrowy. Szczególnie, gdy mamy dzieci, które od nas uczą się dobrych
nawyków żywieniowych. Postarajcie się, aby wszystko ładnie wyglądało,
je się także oczami. I do każdego posiłku dodajcie odrobinę miłości,
wszystkim będzie lepiej smakować :-).


Miłego dnia od samego śniadania!

wtorek, 19 marca 2013

Relaks w wannie

Miałam wczoraj bardzo pracowity dzień.
Jeden z tych dni, w których jestem po prostu fizycznie zmęczona. Należał mi się relaks. Oj tak!!
Jagienka już spała, Olimpia czytała w łóżku "Sposób na Alcybiadesa".
A ja upajałam się dźwiękiem wody płynącej do wanny. Nieczęsto zdarza
mi się poleżeć w wannie, przeważnie biorę szybki prysznic. Ale to był ten dzień!
I nareszcie wypróbowałam sól do kąpieli, którą ostatnio kupiłam w
"Mydlarni". Poprosiłam o kosmetyk do kąpieli, który będzie dbał o
skórę, a nie ją wysuszał, jak większość zwykłych płynów do kąpieli.

I by był zrobiony z naturalnych składników, bez zbędnych sztucznych balastów.
Agnieszka z "Mydlarni", której klientką jestem od dawna i która już dokładnie
wie, co lubię, jak zwykle trafiła w dziesiątkę! Odbiegając od tematu,
to z Agą poznałyśmy się w szpitalu przed porodem :-). Tak więc
poleciła mi jodowo-bromowe sole do kąpieli firmy ARMED, które wykonane
są tylko z naturalnych składników, bez silikonów, sztucznych barwników

izapachów. Oparte wyłącznie na naturalnych i organicznych surowcach i
zawierające całe bogactwo aktywnych substancji pomagających w wielu
dolegliwościach.



Wiem, że brzmi to jak reklama, ale tak nie jest, nic za to nie dostaję
:-). Produkty tej firmy po prostu spodobały mi się już od pierwszego
wejrzenia na listę składników, które zawierają

( i których nie zawierają także :-)).
Kupiłam kilka saszetek z solą, każda była inna.

Pierwsząwykorzystałam już w sobotę, gdy po półtoragodzinnym biegu
postanowiłam dać odpocząć moim mięśniom w wannie. Do wanny wsypałam
( cytuję tą mądrą nazwę): Kompleks Mineralny ARMED REGENERACJA.
Wyczytałam, że ten zestaw minerałów pomaga w wielu dolegliwościach,
m.in.:
- przy przemęczeniu i osłabieniu wiosennym ( idealnie!)
- w stanach apatii i przygnębienia
- przy bólach stawów, mięśni
- w regeneracji sportowej (yeah!)
- w odnowie biologicznej ( regeneracja skóry)
- w poprawie  krążenia
- w leczeniu trądzika, ma działanie bakteriobójcze

Leżałam w tej ciepłej solance, zregenerowałam moje strudzone ciało
i rzeczywiście nabrałam energii. Wyszłam z wanny wypoczęta, czerwona
jak wiejska dziołcha i szczęśliwa! I w tym oto właśnie momencie wpadli
i niezapowiedzianą wizytą nasi znajomi ( pozdrawiam Anię i Tomka).
Musieli mnie oglądać przez cały wieczór z rumieńcami i w szlafroku
:-). I jeszcze w turbanie z maską na włosach ! No cóż... chyba im to za
bardzo nie przeszkadzało, bo to był bardzo miły wieczór :-)

Wczoraj, po męczącym dniu wykorzystałam saszetkę pod tytułem "Kompleks
Mineralny ARMED RELAKS". Zgodnie z opisem redukuje stres, łagodzi
napięcia nerwowe, działa nasennie i uspokajająco, głęboko relaksuje
oraz pomaga nawet w złagodzeniu objawów menopauzy ( do której mam
jeszcze chwilę, mam nadzieję!). Po kąpieli ledwie zdołałam wyjść z
wanny, a zasnęłam chyba jeszcze przed położeniem głowy na poduszcze.
Spałam całą noc twardym snem sprawiedliwych! Dziś jestem jak nowo
narodzona!
Myślę, że wszyscy znamy teorię, ale tak naprawdę nie zdajemy sobie
sprawy, jak ważny jest dla naszego psychicznego i fizycznego zdrowia
relaks, wypoczynek i głęboki sen.

Dziś, jak widać za oknem, kiepski dzień na sport. Sypie śnieg i nie ma
mrozu. Okropna chlapa! Łatwo o kontuzje, gdyż jest dość ślisko. Może
wykorzystać wieczór na relaks?! Połóżcie dzieci wcześniej spać,
nalejcie sobie lampkę wina, zapalcie świece i zróbcie pachnącą
kąpiel. A jutro wstaniecie wypoczęte i pełne nowych sił. To właśnie
dobra strona nieładnej pogody. Można posiedzieć w domu i chwilę
poświęcic sobie.

Gdybyście chciały zażyć kąpieli solankowej, to z firmy ARMED są
także inne kompleksy mineralne:
- MORSKA KĄPIEL - polecana w stanach rekonwalescencji, spadku odporności
infekcjach, alergii, intensywnego rozwoju fizycznego
i psychicznego dzieci, w stanach spadku sił, przy bólach mięśni,
kręgosłupa
i stawów. Spowalnia proces starzenia, poprawia mikrokrążenie.
- ODCHUDZANIE - detoksykuje, ujędrnia, poprawia mikrokrążenie
i przemianę materii, przeciwdziała wiotczeniu skóry i jej wysuszaniu
(także
w okresie menopauzy) , zmniejsza obrzęki i zaczerwienienia.
- REGENERACJA STÓP I ŁYDEK- redukuje obrzęki, zmiękcza odżywia,
nawilża i wygłacza skórę, działa przeciwbólowo i chłodząco
przynosząc ulgę mięśniom i stawom.
- SOLANKI DO INHALACJI- zalecane w terapiach dróg oddechowych, chorób
gardła, do uzupełniania niedoborów jodu, przy chorobach skórnych
( trądzik, łuszczyca, grzybica), astmie, alergii, spowolnionej
przemianie materii, obniżonej odporności. Zalecane do stosowania w
inhalacjach oraz w nawilżaczach do pomieszczeń.
- BALSAMY DO CIAŁA LUB DO STÓP I ŁYDEK- te do ciała przyspieszają
przemianę materii w skórze, ujędrniają, odżywiają, pomagają w walce
z cellulitem, mocno wygładzają i nawilżają skórę. Sama sprawdziłam
i bardzo polecam. Dobrze się wchłaniają, można je więc z powodzeniem
stosować po porannym prysznicu, gdyż nie poplamią ubrania. Balsam do
stóp i łydek również wypróbowałam. Daje miłe uczucie odprężenia i ulgi,
nawilża i wygładza. Świetny po intensywnym wysiłku, znosi zaczerwienienia

i obrzęki. Ma też działanie przeciwzapalne i przeciwbólowe.

Uważam, że to naprawdę dobre, naturalne kosmetyki. Posiadają
składniki, które rzeczywiście działają tak, jak obiecują na ulotce.
Jestem już ich wierną fanką. A Agnieszka z "Mydlarni" specjalnie dla Was
zrobi prezentację wszystkich produktów ARMED, podczas której będzie
można je kupić po niższych cenach.

Zapraszamy WE WTOREK 26-go MARCA DO MYDLARNI 
( Leszno, ul. Kościelna (przy Rynku))

A tak jeszcze w celach orientacyjnych ceny przykładowych kosmetyków
ARMED:
- sól  (saszetka 75g) -9 zł
- sól duża (750g) - 49 zł
- balsam odchudzający (300 ml) - 44 zł

Życzę udanego wieczornego relaksu!

niedziela, 17 marca 2013

Piękny dzień na trening

Tak, dziś piękny dzień! Urodziny mojej ukochanej mamy!!
Mamo! Jesteś najwspanialszą osobą na tym ziemskim padole :-). Najlepszą
przyjaciółką, nietypową teściową ( nie wtrącasz się, lecz służysz
radą, gdy jej potrzebujemy), najdzielniejszą kobietą, jaką znamy. Nigdy
o nic nie prosisz, a sama dajesz nam tak wiele. Kochamy Cię tak mocno, że żadne słowa tego nie wyrażą. Życzymy Ci wielu lat spędzonych w zdrowiu. I tyle!

O całą resztę my się postaramy!


Obiad urodzinowy dopiero za kilka godzin. A wcześniej wykorzystam to
cudowne przedpołudnie na przebieżkę!




Piękny dzień, ok -2 stopnie. Lekki mrozik, ale bardzo słonecznie. Już
się nie mogę doczekać :-). Jogi też !
I myślę, że to właśnie czas, aby się z Wami podzielić wiedzą o
tym, jak zacząć biegać.
Nic prostszego. Załóż buty i biegnij. Początki każdy ma właśnie
takie. Schody zaczynają się później :-)
O zaletach biegania i ogólnie sportu już pisałam. I jeśli dawkujecie go
i używacie w sposób rozsądny, to będziecie czerpać z niego tylko same
korzyści. Jednakże dobrze jest zdobyć na początku choć podstawową
wiedzę, by nabyć dobrych nawyków i nauczyć się biegać zdrowo i
poprawnie.
Przede wszystkim buty! Jeśli kilka piewszych razy chwilę pobiegacie w
trampkach, to pewnie strasznej kontuzji się nie nabawicie. Lecz jeśli
zamierzacie robić to często i regularnie, to radzę zaopatrzyć się w
porządne buty, które ochronią Wasze stawy i pozwolą wybiegać setki
kilometrów.
O doborze odpowiednich butów napiszę w innym poście, razem z resztą
odzieży i akcesoriów biegacza.
Dzisiaj, tuż przed treningiem, powiem Wam krótko o tym, jak przygotować
mięśnie do biegu i jak zadbać o nie po wysiłku. Czyli parę słów o
stretchingu!
Stretching ( z ang. rozciąganie) to NIEZBĘDNY element uprawiania każdego
sportu. Rozciąga się mięśnie rozgrzane, gdyż przy zimnych mięśniach
możemy nabawić się kontuzji i stanów zapalnych. Krótkie rozciąganie
powinno być wykonane przed biegiem, lecz najpierw należy zrobić małą
rozgrzewkę ( kilka podskoków, przysiadów, pajacyków). Dłuższy
stretching jest koniecznością po biegu i po każdym innym wysiłku
fizycznym. Dzięki temu unikniemy poważnej kontuzji, przykurczów mięśni
i bolesnych konsekwencji uprawiania sportu. Uwierzcie, sama miałam z tym
do czynienia i nie ma w tym nic przyjemnego. Skończyło się na pomocy
masażysty-rehabilitanta. Od tamtego czasu bardzo przykładam się do
rozciągania.

Oto kilka przykładów, jak rozciągnąć najważniejsze przy bieganiu
mięśnie.

1. Mięśnie tylne nóg ( czyli mięsień dwugłowy, ścięgna podkolanowe,
mięśnie łydek). Pochyl się lekko do przodu, ugnij lekko w kolanie
jedną nogę, drugą postaw wyprostowaną przed sobą. Następnie podnieś
przednią część stopy do góry, pozostawiając piętę przyciśniętą
do podłoża. Staraj się dosięgnąć ręką do palców wyciągniętej
nogi i pochylić nad nią jak najniżej. Podobnie zrób z drugą nogą.



2. Mięśnie ud ( głównie mięsień czworogłowy). Stań prosto i ugnij
prawą nogę w kolanie. Złap równowagę, chwyć z tyłu Twojego ciała
prawą ręką nogę
w kostce i przyciągaj piętę do pośladka. Na pewno poczujesz
rozciąganie uda. To samo zrób z lewą nogą.


3. Mięśnie pośladków. Ugnij nogi w kolanach i oprzyj stopę jednej nogi
na kolanie drugiej. Utrzymuj równowagę i staraj się " usiąść na
niewidzialnym krześle" . Poczujesz rozciąganie mięśni pośladkowych. To
samo zrób z drugą stroną.


4. Warto także rozciągnąć mięśnie piszczelowe. Stań prosto i oprzyj
z tyłu jedną stopę na palcach ( podeszwa buta patrzy wtedy w niebo :-)).
Dociskaj palce i  "sznurowadła" do podłoża. Poczujesz rozciąganie
przedniej części podudzi.


No dobrze. Krótka rozgrzewka, krótki stretching, bieg i po wszystkim
porządne rozciąganie. Ruszajcie! Swoim tempem. Jeśli Wasza kondycja
pozostawia na razie jeszcze wiele do życzenia, to róbcie trening
interwałowy. Trochę biegu, trochę marszu, na zmianę. Ważne, by wyjść
z domu i się rozruszać w tym pięknym dniu!!! Kondycja i większa
wytrzymałość przyjdą z czasem.
Przyjemności!



piątek, 15 marca 2013

O motywacji i endorfinach

Jak tam dziewczyny?
Plan na " piękne ciało do lata" opracowany? Cieszę się bardzo, bo choć
historia mojego bloga jest bardzo krótka ( właśnie mija tydzień :-)),
to dostałam już  wiadomości, że zdołałam zmotywować już kilka z Was
do podjęcia wysiłku zmiany siebie. Małymi kroczkami, powoli dojdziecie
do upragnionego ciała. I nie tylko. Zmienicie także całe dotychczasowe
podejście do świata. Będziecie zadowolone z siebie, szczęśliwsze i
zdrowsze. Skoro choć trochę już Was zachęciłam, to dziś jeszcze
odrobinę motywacji.

Zdajecie sobie zapewnę sprawę, że same dobre chęci nie wystarczą,
podobno jest nimi piekło wybrukowane :-). Musicie podjąć nie lada
wysiłek, by nabrać nawyku aktywnego życia. Nie raz i nie dwa nie
będziecie miały ochoty poćwiczyć lub zrobić pilingu ciała. Każdy ma
kryzysy, wiem to aż za dobrze :-). Ale wtedy powiedzcie sobie:" no dobrze,
podniosę ten tyłek z kanapy i zrobię to, bo wtedy poczuję się super!
Moje udka i wszystkie inne członki są tego warte!" I gdy już zaczniecie
trening, to pójdzie z górki, zaczną działać endorfiny i poczujecie
się niesamowicie szczęśliwe. Gdy dotkniecie dopiero co spilingowanego i
pachnącego dobrym balsamem ciała, to nie będziecie mogły się
nacieszyć jego gładkością i miękkością. Te uczucia warte są
opuszczenia nawet najbardziej ciekawego serialu. To Wy jesteście
najważniejsze
i zasługujecie na wszystko co na świecie najlepsze, a nie wyimaginowani
bohaterowie seriali. Wy jesteście prawdziwe!

Podczas dłuższego wysiłku fizycznego wytwarzają się endorfiny
(wewnętrzne morfiny) .To inaczej hormony szczęścia, każda z Was zapewne
o nich słyszała. Te endogenne opioidy wywołują doskonałe samopoczucie
i zadowolenie z siebie, uczucie przyjemności i dobrego nastroju. Nie
będę się tu rozpisywać na temat zdrowotnych aspektów uprawiania sportu
i ogólnego dbania o siebie, bo to znany wszystkim i oczywisty fakt. Chcę
Wam uświadomić, dlaczego jest to ważne dla każdej z nas.
Kobieta uprawiająca sport, dzięki właśnie endorfinom, jest
szczęśliwsza
i bardziej z siebie zadowolona. Skutek uboczny, jakim jest jędrne ciało i
piękna figura, tylko pogłebiają te uczucia :-). Jest o wiele mniej
podatna na stres, a także dużo rzadziej cierpi na depresję. Sport to
naturalny antydepresant! Jest także lepszą mamą i żoną, gdyż jest
ciągle uśmiechnięta i zadowolona, bardziej cierpliwa i kreatywna w
wymyślaniu zajęć z dziećmi. W zabawy dla dorosłych też bawi się
dużo częściej, a jakże ! :-). Kobieta aktywna w sporcie ma zwiększone
libido i dużo ciekawsze i satysfakcjonujące życie seksualne. A nie
ukrywajmy, że to ogromnie ważny aspekt życia i szczęśliwego związku.
Seks jest w głowie, a skoro czujemy się szczęśliwsze i piękniejsze, to
mamy na niego większą ochotę. Do tego dochodzi lepsze krążenie,
ukrwienie i....resztę same sobie dopowiedzcie :-).
Sport przynosi korzyści także w pracy, gdyż znacznie zwiększa
kreatywność. Nie od dziś wiadomo, że najlepsze pomysły przychodzą do
głowy podczas wysiłku fizycznego, szczególnie na świeżym powietrzu.
Dodatkowo zostają szybciej usuwane z organizmu hormony stresu ( adrenalina
i kortyzol), których w pracy nie brakuje. Kobieta lubiąca sport jest
otwarta i pozytywnie nastawiona do otoczenia, przez co o wiele lepiej
układa jej się współpraca z otoczeniem. Itd...itp...
Przykłady opowiadające się za zdrowym trybem życia można mnożyć
w nieskończoność. I nie są to moje wymysły, tylko dowody poparte
wieloletnimi badaniami mądrych ludzi. Skutków ubocznych jest znacznie
mniej. Oprócz pięknej figury i jędrnego ciała  mogą to być niestety
kontuzje. Lecz spowodowane są one w większości przypadków naszą
nieodpowiedzialnością. Ale o tym kiedy indziej.

A tak a propos szczęścia, dostałam dziś od Jagienki piękny obrazek ,
wprawił mnie w euforię :-). Patrzę na niego i ....śmieję się. Bo taki
kolorowy ten konik i wesoły, a jakie ma rzęsy :-)... To są małe rzeczy,
dzięki którym życie jest cudowne!!!




I jeszcze taka ciekawostka. Oprócz sportu endorfiny wytwarzane są także
podczas:
- śmiechu
- jedzenia czekolady
- jedzenia potraw z chilli
- czasami akupunktury
- orgazmu

Miłego dnia :-)

środa, 13 marca 2013

Nasze tagliatelle z krewetkami

Cała nasza rodzina kocha makarony. Na moje pytanie: " co mam wam dzisiaj
zrobić na obiad" przeważnie odpowiadają: " makaron z pesto". Jeśli mam
trochę więcej czasu robię domowy makaron, jest nieporównywalnie lepszy
niż kupny.  Dziś jednak muszę zrobić szybki obiad, więc wykorzystam
gotowe wstążki.




Składniki ( na 4 osoby):
- ok. 400g makaronu  tagliatelle
- ok. 300g dużych krewetek ( niestety miałam mrożone, choć świeże
dużo smaczniejsze)
- 5-6 ząbków czosnku
- opakowanie pomidorków koktajlowych
- dobra oliwa z oliwek
- natka pietruszki
- sól morska  i świeżo zmielony pieprz do smaku

Wykonanie:
Makaron gotujemy al dente. W czasie, gdy makaron już się gotuje
przygotowujemy " sos". Wlewamy na patelnię tyle oliwy, by zakryła dno.
Wrzucamy do niej pokrojony w cienkie plasterki czosnek i powoli
podgrzewamy. Aromat czosnku przechodzi wtedy cudownie do oliwy. Uważajmy,
by go nie przypalić. . Gdy oliwa jest już rozgrzana dodajemy krewetki.
Jeśli macie świeże, to trzeba je najpierw oczyścić ( obrać z
pancerzyka, rozciąć od górnej strony i wyciągnąć przewód pokarmowy-
taką czarną niteczkę). Jeśli krewetki są mrożone to wyciągnijcie je
wcześniej z zamrażalnika, aby się całkowicie rozmroziły. Jeśli ich
wcześniej nie wyciągnęłam, a nie mam czasu, to po prostu bestialsko
przelewam je wrzątkiem :-). Wrzucamy krewetki na oliwę i smażymy
chwilę, wystarczą 2-3 minuty. Świeże krewetki zrobią się w tym czasie
różowe. Im dłużej smażymy krewetki, tym są twardsze i mniej smaczne.
Na sam koniec ( by się za bardzo nie rozpaćkały) dodajemy przekrojone na
pół pomidorki koktajlowe, doprawiamy solą i pieprzem. Gdy makaron się
ugotuje przekładamy go bezpośrednio z garnka na patelnię i dokładnie
mieszamy z krewetkami i resztą. Posypujemy natką. W razie potrzeby można
dosolić i dopieprzyć bezpośrednio na talerzach.

Szybkie, zdrowe i pycha!


Do tego podałam sałatkę na winie ( czyli co się nawinie w lodówce
:-)). Była sałata, pomidory, ogórek zielony, cebula, kalafior (surowy,
podzielony na małe różyczki),  parmezan ( potarty na grube wiórki) i
prażone ziarna słonecznika. Polałam ją ekspresowym sosem vinegrette:
- ok. 5łyżek oliwy
- ok. 2 łyżki czerwonego octu winnego
- porządna szczypta soli morskiej
- świeżo zmielony pieprz
- ok. 1 łyżka ziół prowansalskich
Wszystko dokładnie wymieszać w słoiczku i gotowe!

Smacznego!